Pamiętnik Huncwota #6

Obudziło mnie nawoływanie Remusa. Spałem na jego łóżku we Wrzeszczącej Chacie. Gdy, tylko oderwałem głowę od poduszki, poczułem przeszywający ból głowy. Mimowolnie pozwoliłem jej znów opaść. Czułem się fatalnie. Uświadomiłem sobie co się działo wczoraj i poczułem się jeszcze gorzej. Patrzyłem się na Lunatyka, czekając na jakieś kazanie (albo chociaż "a nie mówiłem") z jego strony, ale ten tylko wyjął dwa papierosy z paczki i podał mi jednego. Podniosłem się wpierając rękoma i wdychałem do płuc nikotynę. 
-Widzisz, Rogasiu, czasem dobrze być wilkołakiem.- próbował mnie rozweselić, ale jakoś nie zbyt mu się to udawało.
-Która jest godzina?- odpowiedziałem, ignorując jego wypowiedź.
-Jak się sprężysz to zdążysz na trening quidditcha za dwie godziny. Chociaż ja na Twoim miejscu bym nie szedł w takim stanie, bo kapitan Cię opieprzy.
Teraz musiałem przyznać, że żart mu się udał. Przecież to ja byłem kapitanem drużyny i to już od dwóch lat. Miał rację, muszę się ogarnąć. Przecież nie mogę spędzić całego dnia.. tygodnia.. miesiąca.. roku.. w tym domu. Chociaż może przestałbym kochać Lily, albo choć trochę zapomniał. Nie. To niemożliwe. Przecież nigdy bym nie wymazał jej z pamięci. Nieważne co by się stało. Podczas wstawania trochę się zachwiałem, ale Luniek mi pomógł i razem ruszyliśmy w stronę przejścia. Gdy wyszliśmy zaraz pod bijącą wierzbą, poczułem chłodny powiew i woń mokrej trawy. To było dla mnie jak uderzenie w twarz. Weszliśmy do zamku. 
-Ty idź już do dormitorium, ja przyniosę Ci coś do jedzenia.- powiedział i oboje ruszyliśmy innymi korytarzami.- Aa, no i się wykąp, koniecznie!- krzyknął jeszcze, jakbym tego nie wiedział.
Ledwo doczłapałem się na samą górę wieży Gryffindoru. Gruba Dama, mimo że znała mnie bardzo dobrze, dla pewności zapytała o hasło. 
-Skrzeloziele.
Odchyliła swoje ramy, wpuszczając mnie do środka. Buchnęło na mnie ciepło kominka. Kto, do cholery, rozpala w kominku na początku września?! Nie zastanawiałem się nad tym. Szedłem dalej, unikając wszelkich znajomych twarzy, co, niestety, było trudnym zadaniem. Przez to, że byłem najlepszym szukającym dekady (może nawet więcej?) znała mnie zdecydowana większość szkoły. Wszedłem do pokoju i zaraz za mną wpadł Remus z tacą pełną jedzenia. Dopiero teraz poczułem głód. Wziąłem od niego tacę i jednym łykiem wypiłem całą szklankę soku. Po zjedzeniu dwóch kanapek trochę mnie zemdliło. Przed przyjacielem udałem, że jest wszystko w porządku. Wziąłem pierwsze lepsze rzeczy i ruszyłem do łazienki prefektów. Podróż na piąte piętro wieży szpitalnej była jeszcze gorszą męką niż myślałem. Przynajmniej miałem czas na przypomnienie hasła. Gdy w końcu wpuszczono mnie do łazienki, szybko zrzuciłem z siebie ubrania. Dziś postanowiłem wykąpać się w basenie. Miałem ochotę trochę odmoknąć od tego wszystkiego. Odkręciłem kilka złotych kurków, a one natychmiast napełniły cały basen. W powietrzu unosił się zapach płynów do kąpieli. Wszedłem niepewnie do wody. Była ciepła jak zwykle. Zanurkowałem, mocząc resztę partii ciała. Wyszorowałem całe ciało i przepłynąłem kilka razy. Ból głowy i wyrzuty sumienie nie ustawały. Nie miałem pojęcia jak się ich pozbyć. Duże prawdopodobieństwo, że nie miną dopóki Evans mi nie wybaczy. W sumie jak już i tak nie mam u niej szans to, chociaż zniszczę Snape'a. Obiecałem, w końcu, Łapie, że to będzie numer roku. Nie mogłem zawieść, chociaż jego. On by mnie nie zawiódł. W końcu jesteśmy jak bracia. Mam dosyć już tych myśli. Przepłynąłem jeszcze trochę i postanowiłem wyjść. Kac trochę zelżał, więc już się nie chwiałem. Szybko się ubrałem. Miałem na sobie jakiś dres i koszulkę. Wyglądałem tak jak się czułem, czyli okropnie. Wyszedłem z łazienki i ruszyłem do szatni Gryfonów, żeby przygotować się do treningu. Nie byłem pierwszy. Syriusz siedział już tam. Usiadłem obok niego.
-Co tu robisz? Nie powinieneś być z Dorcas?- zapytałem, żeby zabić ciszę.
-Może i powinienem. Nie wiem. Mam wrażenie, że to poszło tak łatwo, bo Smarkeusa za mną lata. Jakby chciała się jedynie z niego pośmiać.- burknął smętnie. 
Nie rozumiem o co mu dokładnie chodzi. Przecież wczoraj wyglądali jakby byli ze sobą wieki. 
-Dorcas jest tajemnicą. Wielką tajemnicą, której chyba nigdy nie poznam. Tak to nawet słowem się nie odezwie, a jedynymi osobami, z którymi gada są Evans i McKinnon. Nie dziwi Cię, że nagle stała się taka rozgadana? Zresztą nieważne. Pozostali już idą. Przebierzmy się lepiej.
Miał rację. Nagle wszystko zaczynało mi się rozjaśniać. Muszę pogadać z Dorcas. Tylko tak, żeby Syriusz i Lily nie widzieli. A może nie muszę. Nie, James. Daj spokój. To skończona sprawa. Przebieramy się i wychodzimy. Raz, dwa, trzy. Pierwszy trening w tym roku. Poprosiłem ich, żeby sami się rozgrzali. Na szczęście w ubiegłym roku odeszła, tylko jedna pałkarka, która i tak siedziała najczęściej na rezerwie. Musimy poszukać kogoś na jej miejsce. Kazałem to zrobić naszym aktualnym pałkarzom. Trening skończył się tak jak zaczął, ciężko i szybko. Pierwszy mecz z Puchonami już na dwa tygodnie. Musimy się przygotować, chociaż i tak wszyscy liczą, tylko na mnie. Nie dziwię się im. W końcu to moje nazwisko jest wyryte za gablotą pod tytułem najlepszego szukającego Gryffindoru. Zwykle takie tytuły są przydzielane na siódmym roku, ale ja uzyskałem tego zaszczytu już rok temu. Budziłem respekt. To tak na marginesie. Zmarnowani wróciliśmy do swojej wieży.

Minął tydzień. Trochę poznęcaliśmy się na Smarku i mieliśmy z tego dużo śmiechu, ale nauczyciele zorientowali się, że coś jest nie tak i Slughorn musiał zrobić eliksir odwracający działanie amortencji. Dumbledore odjął Gryffindorowi czterdzieści punktów, ale nikt tego nie żałował. Nawet inni Gryfoni. Zgnębiliśmy Snape'a do tego stopnia, że już nie będzie chciał nawet zbliżyć się do jakiegokolwiek Gryfona. A już na pewno nie do Lily. Nawet Ślizgoni na czele z Mulciberem i Avery'm się z niego śmiali. Nawet po wyjściu ze skrzydła szpitalnego nie daliśmy mu spokoju. Wszystko szło po mojemu, gdyby nie te poniedziałkowe popołudnie. Szedłem w pelerynie-niewidce z Łapą, bo planowaliśmy skoczyć na piwo kremowe do Hogsmeade. Na drodze spotkaliśmy Lily i Snape'a. Namówiłem Syriusza, żeby podsłuchać to o czym rozmawiają. Ustaliśmy w bezpiecznej odległości. Nie wierzyłem własnym uszom.
-Sev, wiem, że to wszystko sprawka Pottera.- mówiła łagodny głosem.
-Lil, ja przepraszam. Tyle się przeze mnie wycierpiałaś. Wybaczysz mi? Ja.. ja chciałbym... chciałbym się.. dalej.. z.. z Tobą przyjaźnić.- troszkę śmieszyło mnie te jego jąkanie.
Zamarłem. Oboje zamarliśmy w niepewności.

*     *     *     *     *     *     *     *     *     *
Oto i jest! Długo zajęło mi pisanie tego rozdziału, starałam się jak szalona, ale wyszedł bardzo słabo. Następne będą lepsze. Postanawiam poprawę, a Was, kochani czytelnicy, proszę o czytanie, komentowanie i polecanie innym. :)
Wasza Fleur :*

4 komentarze:

  1. Świetna rozkmina, świetny rozdział i świetny... Syriusz ;)
    Szkoda mi James'a, mimo iż jakoś za nim nie przepadam... cudownie ukazane jego przemyślenia i uczucia.
    Wielką tajemnicą jet dla mnie również zachowanie Dorcas... za tym coś się musi kryć. Coś ważnego... może dla Łapy ;)
    No i ciekawe czy Lily wybaczy Severusowi... mam nadzieję! ;3

    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorcas jest tajemnicą i nią pozostanie jeszcze długo, bo nie jest to parring pierwszoplanowy xd. W tym rozdziale miały być głównie Snape z Łapą, ale nie jestem takim potworem i wolałam oszczędzić mu mordęgi :D poza tym miałam ostre rozkminy i odbiło się to na blogu, mam nadzieję, że jest ok :)
      Ogóle dzięki, dzięki :*

      Usuń
  2. A ja mam nadzieję, że Lily Severusowi nie wybaczy, nie trawię go ;) Tajemnicza Dorcas idealna dla Syriusza. Rozdział super, czekam na kolejne xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    Mam wielką nadzieję, że Lily nie wybaczy Severusowi. Po prostu nie może. Nie powinna się nad nim litować.
    Jestem ciekawa, o co chodzi z Dorcas. Liczę na to, że w kolejnych rozdziałach dowiem się więcej na ten temat. A może po prostu Dor bardziej się otworzyła? Chociaż pewnie chodzi o coś innego.
    Czekam więc na następny rozdział i pozdrawiam gorąco.
    Całusy,
    Optimist

    OdpowiedzUsuń

Statystyka

123 Lorem ipsum

Popularne posty

Obserwatorzy