Już odświeżeni, piękni, pachnący czekaliśmy w pokoju wspólnym na dziewczyny. Peter z Remusem, mimo że się przeprosili, nadal ze sobą nie rozmawiają. Nie był to pierwszy raz, gdy wychodzimy z dziewczynami. Czasem to Luniek brał Lilkę, bo chcieli pogadać, a pozostałe szły, bo nie chciały siedzieć w zamku. Mimo to, najczęściej, nasze wypady do Hogsmeade były typowo męskie. Teraz było inaczej. Szliśmy bez Syriusza i Dorcas. Szczerze trzymałem za nich kciuki. Łapa zasłużył na szczęście, a nawet jeśli się nie uda to zyska dobrą lekcję. W końcu i one zeszły do pokoju wspólnego. Wyglądały zniewalająco. Szczególnie Lily. Miała na sobie granatową prostą sukienkę i szary sweterek. Włosy wyjątkowo dziś się jej kręciły. Nie potrafiłem oderwać wzroku od niej. Tak samo zaaragowali pozostali. Remus i Peter aż otworzyli usta widząc Marlenę. Syriusz, tylko przygryzł wargę na widok Dorcas.
-Wow, dziewczyny, wyglądacie wyśmienicie!- zachwycał się Łapa.
One lekko się zaczerwieniły. Black nie czekając na nic wziął Meadowes pod rękę i wyszli. Chwilę odczekaliśmy po ich wyjściu i sami też poszliśmy. Podczas drogi żartowaliśmy i śmieliśmy się cały czas. Po chwili wpadł na nas Snape, o którego istnieniu już zapomniałem.
-Sorki, nie widzieliście może Syriusza? Muszę mu coś koniecznie powiedzieć.- mówił rozmarzonym głosem.
Chóralnie odpowiedzieliśmy, że nie. Smark szybko ruszył do Hogsmeade w poszukiwaniu naszego przyjaciela. Z chłopakami spojrzeliśmy po sobie znacząco. Nie ma co. Plan wypalił i to perfekcyjnie. Podczas tej krótkiej konfrontacji nawet nie spojrzał na Lily, która poczuła się dziwnie przez taki obrót sprawy. Tak mi się przynajmniej wydawało. Nie wiem czy to było uczucie ulgi czy zawiedzenia. Mam nadzieję, że to pierwsze. Szliśmy dalej, teraz śmiejąc się ze Ślizgona. Poszliśmy do Trzech Mioteł i zajęliśmy stolik. Zamówiliśmy dla dziewczyn po lampce Sherry a sobie ognistą. Widziałem jak to jeden to drugi nadskakiwali Marlenie. Chciało mi się śmiać, ale tego nie zrobiłem. Oni też nigdy się ze mnie nie śmiali. Lily siedziała obok mnie, uśmiechała się. Znałem każdy jej uśmiech. Ten należał do tych sztucznych, grzecznościowych. Chciałem z nią jakoś o tym pogadać, bo Remus chyba nie koniecznie był nią zainteresowany. Nawet już otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, gdy do pubu weszli Syriusz i Dorcas. Trzymali się za ręce, uśmiechnięci, szczęście aż od nich biło. Na dodatek się jeszcze z czegoś śmieli. Podeszli do nas i się dosiedli na chwilę.
-Szukaliśmy was.- zaczęła Meadowes.
-Nawet nie wyobrażacie co się stało..- kontynuował Łapa.
-Daj mi opowiedzieć!- przerwała brunetka, nadal ściskając rękę mojego przyjaciela.
Wszyscy już wtedy, śmialiśmy się jak szaleni. Dogadywali się jak nigdy. Jakby byli ze sobą od zawsze. Szkoda, że nikt nie widział wcześniej, że tak do siebie pasują.
-No mówcie, bo uschniemy tu.- rzucił Peter.
Para spojrzała po sobie.
-No to było tak..-mówiła dziewczyna.- siedzimy sobie w kawiarni, tak niepozornie, a tu nagle wbiega Smarkeus.- przerwała i zwróciła się do madame Rosmerty- Kolejka ognistej dla wszystkich. Podchodzi do naszego stolika, klęka przed Syriuszem i mówi, że jest w nim po uszy zakochany. No poważnie wam mówię. Ledwo powstrzymałam się od śmiechu. Żeby tego było mało, mówi, żeby dał mu szansę, bo on nie wytrzyma bez niego.
-No i w tym momencie się zdenerwowałem, wyjąłem różdżkę i kazałem mu się wynosić, póki nie zrobiłem mu krzywdy. On się rozwył.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Barmanka podała nam whisky. Nie wiedziałem, że nasz Smark aż tak się wkręci. Spojrzałem na Lily. Jej śmiech był wymuszony. Widziałem ból w jej oczach. Poczułem się jak potwór. Dorcas nigdy chyba się aż tak nie rozgadywała.
-Nie sądziłam, że Snape jest gejem, tym bardziej po tym co mówiłaś.- tu zwróciła się do szatynki, ale zaraz znów mówiła do wszystkich- Jednak orientacja zmienną jest. Tylko ciekawi mnie co takiego widzi w Syriuszu.
-No, przyznaj, że nie jednej serce podbiłem. Czułem, że chłopakom też się podobam.- brunet skromnością się nie poszczycił.
Rozmowy się ciągnęły, ale ja i tak nie mogłem oderwać się od Lily. Smutek i ból zniknęły z jej oczu. Teraz widniał w nich jedynie gniew. Dopiła alkohol ze szklanki i tym razem to ona zamówiła kolejkę. Nigdy nie widziałem, żeby aż tyle piła. Stop. Ona prawie w ogóle nie piła. Czasem piwo kremowe lub lampkę Sherry. Teraz kończyła już drugą szklankę whisky i wcześniej piła wino. Postanowiłem wrócić do rozmowy, żeby nie zdenerwować jej jeszcze bardziej.
-... wtedy wpadłem na ten super pomysł.- kończył Remus.
Nawet nie wiedziałem o jakim pomyśle mówi. Śmiali się to ja razem z nimi. Nawet nie zauważyłem, kiedy Rosmerta doniosła kolejne dwie szklanki ognistej dla Evans. Za jednym razem dopiła je, rzuciła pieniądze na stolik i wstała. Nikt poza mną chyba tego nie widział. Odeszła od stołu. Wyrwałem zaraz za nią. Dopiero, wtedy pozostali zauważyli co się dzieje.
-Zostańcie.- rzuciłem i pognałem za nią.
Wypadłem z Trzech Mioteł i zobaczyłem ją. Szła chwiejnym krokiem w stronę Hogwartu. Dołączyłem do niej. Płakała.
-Oszalałaś? Jak wrócisz w takim stanie do szkoły to od razu dostaniesz szlaban. Wiem na własnej skórze. Chodź, zaprowadzę cię.. gdzieś indziej.- próbowałem ją objąć.
Odsunęła się ode mnie i zaczęła iść szybciej. Nie miałem pojęcia o co chodzi. Próbowałem ją zatrzymać. W końcu ustała.
-Spieprzaj, Potter. Po co to robisz? Najpierw upokarzasz mnie na tle całej szkoły, tym swoim głupim "umówisz się ze mną, Evans?", a teraz jeszcze zrobiłeś Snape'a gejem upijając go amortencją. Myślałeś, że się nie domyślę? Domyśliłam się, gdy podszedł do nas i pytał o Blacka. Głupia nie jestem! Ja Ci zaufałam, a Ty... Ty tak bezczelnie to wykorzystałeś! Zostaw mnie w spokój!
Łzy leciały jej z oczu. Dawno nie widziałem jej, aż tak zdenerwowanej. Czułem jak i mnie wytrąca z równowagi.
-Myślisz, że to robię, żeby z Ciebie zakpić?! Nie pomyślałaś, że mogłem się w Tobie naprawdę zakochać? Że naprawdę chcę się z Tobą umówić? Nie pomyślałaś, że latam za Tobą od piątego roku, dlatego że Cię kocham? Że mi zależy? Mam już dość, że nawet mnie nie zauważasz..
Teraz to i ja płakałem. Nie potrafiłem zahamować płynących kropel z moich oczu. Nie wierzyłem, że właśnie wyznałem jej miłości i to w taki sposób. Jakbym robił jej przez to wyrzuty. Właściwie to zrobiłem jej przez to wyrzuty. Jezu, James, ale z Ciebie idiota. Patrzyła na mnie tymi swoimi ślicznymi zielonymi oczami pełnymi łez. Odwróciła się na pięcie i zaczęła znów iść. Po chwili już biegła. Pognałem za nią.
-Lily! Czekaj! Błagam!- krzyczałem za nią.-Stój! Przepraszam! Lily!
Ona nie przestała biec, ale ja zrezygnowałem. Właśnie straciłem swoją szansę na jej miłość. Brawo, Rogacz. Nigdy bardziej siebie nie nienawidziłem. Wróciłem do pubu. Miałem gdzieś to, ze jestem zapłakany. Podszedłem do baru. Kupiłem butelkę ognistej i wyszedłem. Chłopaki próbowali że mną pogadać, ale kazałem im spadać. Wyjąłem papierosa i szybko go spaliłem. Nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Do Hogwartu nie wrócę. Szybkim krokiem ruszyłem do Wrzeszczącej Chaty. Wpadłem do pokoju Remusa, bo tylko tam było łóżko. Odkręciłem butelkę i duszkiem wypiłem jedną trzecią jej zawartości. Jamesie Potterze, jesteś największym debilem na świecie. Straciłeś ostatnią szansę na miłość. Spaliłem kolejnego papierosa i dopiłem whisky.
* * * * * * * * * *
No i macie! Wyczekiwane wyjście do Hogsmeade kończy się tragicznie.. Zdecydowanie lepiej mi się pisze kłótnie i smutne momenty od takich miłości i radości. Mam nadzieję, że się podoba, bo wymagało to ode mnie mnóstwa weny i wysiłku.
Jeszcze jedna sprawa.. Bylibyście zainteresowani, krótkimi historiami pozostałych bohaterów? Coś o Marlenie, albo Dorcas. Chętnie napiszę miniaturkę o Glizdku (ostatnio intryguje mnie jego postać), ale to zależy od Was. Jeśli byście chcieli coś takiego to dawajcie mi znać pod tym postem.
Całuję, Fleur :*
Całuję, Fleur :*
Czytasz = komentujesz!
Oh, ,,zakochany'' Smarkerus, cóż ja zrobię, że nie jest mi go szkoda xD Za to James... Wiem, że niegodziwy, wredne kawały robi, ale biedak się zakochał a Lily nie daje mu szansy.. Mam nadzieję, że się jednak ułoży ;) Super rozdział, pozdrawiam i jak najwięcej weny życzę :))
OdpowiedzUsuńNo, James jest sam sobie winien, niestety.. Ale wszystko się wyjaśni w późniejszych rozdziałach.xd Cieszę się, że Ci się podoba, bo długo nad nim pracowałam :)
UsuńŚwietny rozdział :)Czekam na kolejne
OdpowiedzUsuńBiedy James...
OdpowiedzUsuńBiedny Snape...
Nie wiem którego bardziej mi szkoda... xd
No cóż niestety nie mogę powiedzieć, że OBOJE są sobie winni ;)
W każdym razie... czekam na nexta ;)
Pozdrawiam ;*
Hej, kochana!
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam dwa najnowsze rozdziały i nadrobiłam swoje zaległości u Ciebie :)
Zacznę może od poprzedniego: szkoda mi Remusa. Peter zachował się naprawdę paskudnie, mówiąc mu coś takiego. Mam nadzieję, że to Lupinowi uda się zdobyć serce Marleny, bo na pewno bardziej na to zasługuje.
Snape pod wpływem amortencji. Jeju, jednocześnie mi go szkoda, ale też to trochę zabawnie musiało wyglądać. Chociaż w sumie... Biedactwo. Ale i tak za nim nie przepadam :)
Spodobała mi się ta kłótnia Jamesa z Lily. Zdecydowanie lubię takie momenty. Mam tylko jedno zastrzeżenie, co do tych "płaczów" Jamesa i Remusa. Wydaje mi się, że chłopcy nie płakaliby z takich powodów, a jeśli już, to trudno mi to sobie wyobrazić. Rozumiem, gdyby im ktoś umarł albo coś, ale zwykła kłótnia z przyjacielem, czy dziewczyną, nie powinna wyciskać z nich łez :)
W każdym razie rozdziały przyjemnie mi się czytało. W tym rzeczywiście było więcej akcji, więc spodobał mi się bardziej.
Czekam na następny i pozdrawiam gorąco.
Weny :*
Optimist
Mówią, nadzieja matką głupich. Ale nie sugerujmy się moją sympatią do Remusa, ani zainteresowaniem Peterem. To tak dotyczące kłótni.
UsuńJeszcze co do płaczu. Może i masz trochę racji. Chciałam też bardzo pokazać tragizm sytuacji Jamesa. Wiadomo, młodzieńcza miłość, musiał odreagować. Co do Remusa to jest on bardzo wrażliwą postacią. Przynajmniej na początku, bo później potoczy się to trochę inaczej. Dobra, bo zacznę spoilerować, a tego nie chcę. :)
Cieszę się, że się podobało, bo następny słabszy. Wena się przyda, bo jakoś mi nie idzie xd :*