Pamiętnik Huncwota #10

Obudziły mnie pospieszne kroki pani Poppy. Zasnąłem na taborecie z głową na łóżku Lily. Dziewczyna nadal słodko spała. Uniosłem wzrok i zauważyłem, że kilka łóżek dalej siedzi poraniony Remus. Wstałem z krzesła i poczułem ból w plecach. Przespanie całej nocy w pozycji siedzącej nie było moim najlepszym pomysłem. Właśnie przypomniałem sobie o tym, jak tu w ogóle trafiłem. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Ruszyłem w stronę przyjaciela, który obrzucił mnie pytającym spojrzeniem. 
-Jak się trzymasz? Miałem później wrócić do was, ale nie mogłem jej zostawić samej. Rozumiesz?- spytałem. 
Przytaknął. Może powinienem go przeprosić, ale nie czułem wcale poczucia winy. Dzięki temu, że nie dołączyłem do nich, stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Nadal to do mnie nie dociera. Lily. Moja Lily. 
-Musiałem jej powiedzieć o wszystkim. No i jeszcze dorzuciłem parę spraw. W sumie to wyszliśmy na prosto.- nie ukrywałem swojego entuzjazmu.
-Widać.- rzucił takim przyduszonym głosem.- Chłopaki mi opowiedzieli, co się wydarzyło. Tak bardzo mi przykro... 
-Weź, przestań. Nie mogłeś nad tym panować. To nie Twoja wina.- zawsze byłem słaby w pocieszaniu. 
Jako odpowiedź posłał mi krzywy uśmiech. Odwzajemniłem go, ale bardziej szczerze. Zerknąłem jeszcze raz na Lilkę. Właśnie się budziła. 
-Dzień dobry, kochana.- powiedziałem, posyłając jej ciepłe spojrzenie.- Zostawię was samych. Widzimy się na transmutacji. 
Wyszedłem, zostawiając ich na pastwę siebie samych. Miałem jeszcze półtorej godziny do rozpoczęcia zajęć. Postanowiłem, jak zwykle, się wykąpać. Od razu ruszyłem do łazienki prefektów. Odświeżony zszedłem na śniadanie do Wielkiej Sali. Usiadłem obok Syriusza. W tym samym momencie nadleciały sowy z pocztą. Nasz domowy ptak zrzucił nam list. Od roku mama wysyłała dla nas wspólne przesyłki. Tak, jak ja traktowałem Łapę jak brata, tak ona traktowała go jak syna. Black zajął się listem, bo właśnie do pomieszczenia wchodziły moje dwie kobiety. Rozmawiały ze sobą. To nie wróżyło dobrze. Andy przesłała mi buziaka i usiadła do stołu Ravenclaw'u, a Lilka dosiadła się do dziewczyn. Posłała mi jedynie porozumiewawcze spojrzenie. Chciałem coś do niej powiedzieć, ale Syriusz ciągnął mnie za rękaw.
-Chodź, nie mam ochoty na kolejny szlaban u McGonagall, a jeszcze musimy iść na górę po książki.
Razem wyszliśmy z Wielkiej Sali. Poszliśmy do wieży Gryffindoru po rzeczy, a zaraz potem ruszyliśmy pod salę transmutacji. Na korytarzu spotkałem Andreę z Sybillą, które -na moje nieszczęście- też zdają ten przedmiot na OWUTEMach. Uśmiechnąłem się do nich krzywo. Chyba powinienem podejść i się jakoś przywitać, ale moje nogi były jak z ołowiu. Nie potrafiłem ruszyć się z miejsca. Tym bardziej, że zza rogu wyłoniła się nasza trójca święta Gryfonek. Zaraz za nimi szła bura kotka. Minerva McGonagall. Nauczycielka weszła do klasy, a my zaraz za nią. Zajęliśmy z Łapą miejsce za Frankiem i Alicją. Kocica wskoczyła na katedrę i w jednej chwili stała się człowiekiem. 
-Zaczniemy od podstaw.- zaczęła swoim doniosłym, poważnym głosem.- Longbottom, sądzę, że już potrafisz wyrecytować prawa Grampa. Nie mylę się?
-Ależ nie, pani profesor.- Frank szybko podniósł się z miejsca.- Pierwsze: przetransmutować można każde ciało stałe, ciecz, plazmę i gaz oraz materię i niematerię. Drugie: Każdy obiekt można dowolnie poddawać działaniu transmutacji.- wypowiedział bez zająknięcia. 
-Wyśmienicie. Usiądź.- powiedziała.- To teraz pan Potter. Wymień wyjątki od tych praw. 
Wstałem i posłałem jej huncwocki uśmieszek. 
-Oczywiście są to różdżki, duchy, jedzenie, picie, metale szlachetne, pieniądze. 
Nie czekając na pozwolenie, usiadłem. 
-Panna Evans powie nam, o czym zapomniał pan Potter.
Lily nieśmiało podniosła się i spojrzała na mnie. Oddałem spojrzenie. 
-James zapomniał o próżni i... zapomniał o uczuciach, pani profesor. 
Nauczycielka nakazała jej ręką usiąść. Zyskaliśmy pięć punktów. Nie wiem, czy to była jakaś sugestia, czy coś w tym stylu, ale naprawdę wybiła mnie z rytmu. McGonagall dalej prowadziła lekcję, ale ja zastanawiałem się, jak rozwiązać problem z Andreą. Przecież nie mogłem czekać bezczynnie, tym bardziej teraz, gdy już wiem o uczuciach Lilki. Egh.. Reszta lekcji minęła jakoś szybciej. Wychodząc, dogoniłem Evans. 
-Jak się czujesz?
Wciąż pamiętałem, że to przeze mnie spędziła noc w skrzydle szpitalnym. Wciąż pamiętałem, jak ją poraniłem. 
-Dobrze. Nawet lepiej.- powiedziała.
Przesunęła kciukiem po mojej dłoni. Nie połączyła naszych palców. Mimo tłumu, ktoś mógłby to zobaczyć. Poczułem motylki w brzuchu. Możliwe, że trochę się zarumieniłem.
-To co, Evans, umówisz się ze mną?- rzuciłem z uśmiechem. 
Zaśmiała się, ale nawet nie miała możliwości odpowiedzieć. Za nami stała dobrze znana mi Krukonka. Kipiała ze złości.
-Ja tu się zastanawiam, co zrobiłam, że ze mną nie rozmawiasz, a ty tu w najlepsze flirtujesz sobie z tą rudą żmiją?! Jak możesz?! Tak Ci ufałam...- chyba popłynęły jej łzy, ale nie byłbym tego pewny.- To koniec, James. Nie chcę Cię znać!
Słowa ugrzęzły mi w gardle. Nie miałem pojęcia, co powiedzieć. Stałem jak wryty, gdy moja była dziewczyna odchodziła ze swoją przyjaciółką. Powinienem się cieszyć, a byłem tak zdziwiony. Poczułem ciepły oddech na swojej szyi.
-Nie musisz dziękować.- wyszeptała Lily i odeszła. 

*           *          *

Siedzieliśmy we czwórkę i odrabialiśmy pracę domową z obrony przed czarną magią. Po raz pierwszy podeszły do nas dziewczyny i się dosiadły. Lily usiadła obok mnie, Marlena przy Peterze, a Dorcas stanęła trochę dalej, jakby nie chciała spędzać z nami czasu. Było widać wyraźne zmęczenie na jej twarzy. Syriusz automatycznie wstał i do niej podszedł. Byli niebezpiecznie blisko siebie.
-Dor, możemy pogadać? Proszę..- mówił błagalnym tonem.
-Dasz mi w końcu spokój? Kiedy do Ciebie dotrze, że nie chcę z Tobą gadać?- rzuciła oschle. 
-Nie dam Ci spokoju. Chyba, że ze mną porozmawiasz.- mój przyjaciel nadal był spokojny. 
Dziewczyna mruknęła coś na zgodę i wyszli. Nie miałem zamiaru czekać na to, aż Łapa wróci i mi o tym opowie. Postanowiłem dowiedzieć się jak najwięcej. 
-Marlena, co jest z Meadowes?- zapytałem.
-Egh...- mruknęła.- tajemnice. Wiem jedynie, że nie chce mieszać w to Syriusza.- przewróciła oczami. 
Wolałem się nie wgłębiać. Peter przysunął się bliżej blondynki. Już dawno zauważyłem, że to on wygrał rywalizację o nią. Chociaż Lunio sam zrezygnował. Oddał ją mu. Nie wiem, co było powodem jego zachowania. Mimo to, widziałem, że McKinnon od początku była bardziej zainteresowana Glizdkiem.  Ich związek pozostawał kwestią czasu. Przestałem się nad tym zastanawiać. Obok mnie siedziała moja ukochana. Połączyłem nasze dłonie pod stołem. 




*     *     *     *     *     *     *     *     *     *

Wiem, że dawno nic nie dodawałam, ale w końcu wróciłam. Postanowiłam nadrobić zaległości w czytaniu i przez to zapomniała o pisaniu. Zaczęłam też tworzyć miniaturkę o Dorcas ,oczywiście nawiązującą do Pamiętnika (chyba każdy chce poznać jej tajemnice).
Rozdział jest krótszy, ale grunt, że jest xD
Dziękuję Nikoli, że została moją betą! ♥

3 komentarze:

  1. "Budzą mnie pospieszne kroki pani Poppy" to jedno zdanie jest w czasie teraźniejszym, a reszta rozdziału jest w przeszłym. Nie wygląda to najlepiej.
    Do tego gdzieś w połowie formatowanie ci się rozjechało i zmieniła się czcionka.

    Fajnie, że Lily w taki sposób pozbyła się byłej dziewczyny Jamesa. Ale myślę, że to nie koniec i jeszcze będzie chciała odbić Rogacza.
    Sprawa z Dorcas i Syriuszem - myślę, że to będzie się kumulowała i w końcu wyjdzie z tego jakaś bardzo poważna sprawa... Ale mam nadzieję, że wszyscy z wszystkim jakoś sobie poradzą :)
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś mi się wydaje, że przez ten plan, Lily będzie miała poważniejsze kłopoty z Andreą, z resztą Rogacz też... mam nadzieję, że się to w jakiś sposób ułoży.
    No i ciekawe, czy James i Evans w końcu pójdą na normalną randkę- bądź co, bądź -Gryfonka dostała jednak zaproszenie.
    A w końcu sprawa z Dorcas... ciekawi mnie co z tego wyjdzie, dlatego z niecierpliwością czekam na miniaturkę ^^

    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    Rozdział rzeczywiście krótki i nie działo się w nim za dużo. Ogólnie dobrze, że Jamesowi udało się zakończyć związek z Andreą, chociaż pewnie jeszcze coś się wydarzy.
    Hm, powiem tak: to już 10 (chyba) rozdział i jak dotąd nie było za wiele akcji. Wszystko głównie skupiało się na tym, że James ma inną dziewczynę, a teraz nagle jest z Lily. Moim zdaniem dzieje się to za szybko, jest mało akcji niezwiązanej z miłostkami. Wątek Jamesa spotykającego się z jakąś dziewczyną jest dosyć popularny i niezbyt oryginalny, więc radziłabym pomyśleć nad jakąś głębszą fabułą, chociaż to oczywiście Twój blog i zrobisz, jak będziesz uważała.
    Okej, bardzo marudzę, przepraszam.
    Poza tym wszystkie myślniki w tym rozdziale złączyły Ci się z wyrazami, a w dialogach przed takimi słowami jak: "powiedziała" itd. nie daje się kropki.
    Dobra, wylałam wszystkie swoje żale. Mam nadzieję, że zacznie się dziać coś więcej, coś niezwiązanego z miłością, a także, że niczym Cię nie uraziłam.
    Pozdrawiam gorąco i życzę weny.
    Całusy,
    Optimist

    OdpowiedzUsuń

Statystyka

123 Lorem ipsum

Popularne posty

Obserwatorzy